Strona:PL Władysław Orkan-Poezje Zebrane tom 1.pdf/311

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Najwyżsi ducha wzrostem,
W snach dochodzący do wieczności brzegu
Po włośniach tęsknot, rozwieszonych mostem
Nad otchłaniami nicości —
Myślą przelatujący całą drogę krwawą,        25
Jakoby w jednej dobie,
Idącej w słońce ludzkości,
Widzący zgon jej ostateczny jawą,
Gdy się jej dzieła w atomy rozpylą,
Duchem bawiący już na jej pogrobie. —        30

Powstańcie, o żebracy wiecznego spokoju!
Dla dusz, które się tu poczuły chwilą,
Jedyny spoczynek w boju!...

Wezbrało morze cierpieniem,
Powietrze głośne od mąk —        35
Z padołu łez — za wyzwoleniem
Wznosi się ku pustce głuchej
Las rozmodlonych rąk...

Oto ogromna, szara rzesza ludu
Zaległa ciche brzegi nad jeziorem,        40
Jak bór w nabożnym chwieje się skupieniu
I czeka cudu.
A pośród onej rzeszy, na wzniesieniu
Chrystus, ze sercem z miłosierdzia chorem,
Z czyśćcem boleści...        45
Miał cudne kazać przypowieści —
I słów nie może naleźć... milczy... chyli głowę...
Oto rozdano tysiąc koszów chleba,
Brakło — nie wystarczyło na połowę —