Ale najchętniej zwiewa suche liście, zielonym czas...
Nie duża to pociecha...
Ale zawdy pociecha... No kop-że, kop...
Już na potok zeszli...
Nie słychać pieśni. Dział zachyla... (Patrzy w stronę onego działu). Jest i hań smentarz, z czasów zarazy i głodu... Dziś mało go i uznać — pozaorywali... Krzyż wpadł do ziemi — nikt go nie poprawił, tych kilka olszyn i jałowców znaczą zaledwie ślad... A był hań spory płatek ziemi, nie mniejszy od tego tu... I zawdy tak mi sie widziało, że tu nieboszczyki mają dwór, a hań folwark... Dobre widać czasy, kiedy ludzie i folwarki nieboszczyków parcelują... W złych rokach musiano przykupować pola na smentarze... Baczę, jak przeze mgłę ten Pomór... Ludzie snęli jak muchy. Nie było czasu robić trumien, prosto w doły z gnojaków zrucali...