Strona:PL Władysław Orkan-Miłość pasterska 092.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z Brzyzku, starszy od Wojtka o roków pięć. Przywitali się wesoło:
— Nie widziałeś, kto zenie za tobom?
— Nie widziałech.
W krótkości opowiedzieli sobie swoje niebogate sprawy.
— Kaś do tela pasł?
— Na Płoscanie. A ty ka?
— Pod Wasielką. Ale i tu ku krajom wychodziłech z wołmi...
— Mnie nie dali.
— Jaby ta słuchał!...
Wojtuś zawstydził się. Chciał uchodzić za parobka, co ma swoją wolę, a tu się sam potknął. — Juz ani razu nie pozenę na Płoscanę — przysięgał se w duchu.
Znowu kilka par wołów wychyliło się z za wierchu. Na polanie uczyniło się gwarno i głośno. Pohukiwania, przyśpiewy leciały w roztokę. Pasterze cieszyli się pogodnym dniem i sobą, że ich tyle zebrało się razem. — Była już gromadka spora, i to w różnych leciech. Prócz Wojtusia i Jaśka, byli tam jeszcze: Józek Cudzin, Łukasz z pod Trześni, Hanka od Zapałów, Kasperek mały Zajęcyn, i wreszcie Jędrek z Doliny, najstarszy pomiędzy nimi. Ten też miał się już za gazdę i kazował se inszym woły nawracać. Choć go ta nikto bardzo nie spieszył się słuchać.
Nareszcie ukazała się i Kasia z wołmi.