Strona:PL Władysław Orkan-Komornicy 178.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

trzyma i woła napowrót... Stał i patrzył otwartem okiem na płynącą falę: Nie widział nic, nie poznawał nikogo... Szmer przyciszanych rozmów płynął ku niemu, szuściał dalej po gałęziach, niedosłyszany... Jedne tylko słowa uderzały go wyraźniej, choć wyszeptane prawie cicho:
— Tu leży Kozerowa Hanka... ta, co to wicie...
Więcej nie słyszał nic. Stał między świerkami i czekał, dopóki ostatni człek nie opuścił cmentarza.
Wtedy poszedł powoli, utykając po grobach, do świeżej mogiły.
Stanął nad nią z pochyloną głową, załamał ręce i zapatrzył się w czerwoną ziemię...