Strona:PL Władysław Orkan-Komornicy 169.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zauważył już dawniej, że Jasiek, majstrując nad zegarem, mruczał: »Jakby tu urządzić, coby on szedł bez nakręcania...« Przypuszczał wonczas, że się głupstwo chwyciło Jaśka i trzyma, ale teraz widzi, że on naprawdę myśli o czemś podobnem. Bo odczuł dziwnym sprytem, że to ma związek z tamtem... niewątpliwie! I choć prawie był pewny, że się to Jaśkowi nie uda — lękał się czegoś... Nieznane dręczyło go i nie dało mu spać spokojnie. Zapomniał na razie o wszystkiem, tylko to jedno siedziało mu kamieniem na sercu.
Przypatrywał się Jaśkowej robocie, zachodził ze wszystkich stron, wreszcie nie mógł dłużej wytrzymać i zapytał:
— Nad czym ty dumasz? Powiedz-no mi...
Jasiek się zdziwił niepomiernie. Pierwszy raz ojciec interesuje się jego robotą. Co to w tem? — zastanowił się, ale wnet odpowiedział:
— Dy widzicie... myślę robić koło, coby samo szło... bez popędzania.
— A co dalej?
— Sam nie wiem... ale mi się zdaje, że to już dość... — potem zaś dodał: — Miałbych na myśli zegar... to już wiecie... Maszynę taką, coby szła bez wody...
— Ho, ho, ho! Bo to łatwo!
— Ja nie wiem... Ale przecie nic odrazu nie stanęło...
— Dumaj, dumaj!