Strona:PL Władysław Orkan-Komornicy 164.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XI.

Tymczasem stanęła gonciarnia, tuż poniżej Chybowego tracza. Ludzie się schodzili, jak na widowisko. Niejeden rad ujrzeć na własne oczy tę »cudną« maszynę, co rżnie gonty, fuguje i na bok odrzuca...
Sława Jaśkowa rosła po wszej ziemi. Tłumy narodu z daleka szły oglądać jego »cudo«. Dziwowali się wszyscy temu »dyablęciu«, jak nazywali wynalazek, i z zapałem chwalili Jaśków spryt i przemyślność.
— Trza dopiero talantu, żeby to zrobić!
— Ani to widział, ani słyszał, i tak z niczego wyduma...
— Moiściewy!
Jeden tylko stary Chyba oponował srodze. Ile razy przyszedł na tracz i znalazł się między gromadą, podziwu pełną dla Jaśkowego talentu, zawdy coś znalazł do wytknięcia. To walce nie foremne, to kółek za dużo...
— Ja by to — mawiał — inaczej urządził...