Strona:PL Władysław Orkan-Komornicy 064.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

»Rycerze idą, rycerze jadą,
Od Babiej Góry dyablą gromadą...«

Pomieszały się pary. Przez próg do izby chybnęli dwaj Smreczaki. Chazuki porzucali na ławę. Sobek się usunął. Nie chciał być drugim — przodować nie mógł... bo Rycerze!
Starszy już tupie przed muzyką i zaczyna:

»Dejże Boże szczęście
Na pierwszy początek —
Jeszczech nie tańcował
Od Zielonych Świątek...«

I rusza z góry, jak pochylona sosna, gdy się zdaje, że wnetki na łeb spadnie... Tuż za nim młodszy, niby smerek, co mu dwadzieścia wiosen przeszło. A za nimi pary... chłop w chłopa!
Dyle dudnią, powała się trzęsie, huczą basy, a skrzypce tną od ucha.

»Chłopcy Koninczanie!
Każcie sobie zagrać —
Ino se nie dajcie
Cupryneczki targać!...«

Smreczak przoduje — Porębianie chyłkiem się wynoszą.
Z alkierza wyszli gazdowie i postanęli przy drzwiach. Szumne chłopy! — padają — warto się im popatrzeć... jak sie niesą! o...

»Szumi piórko szumi,
Wysoko sie niesie!
Idzie hyr po ludziach
Idzie hyr po lesie...«