Strona:PL Władysław Orkan-Komornicy 014.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tłucze się za nim po świecie i wraca z dziwnemi powieściami o »tamtych krajach«, ale z próżnemi rękoma i, co najczęściej, z uteranem zdrowiem.
Zresztą pojęcie »świat« ma dla nich takie samo znaczenie, jak księżyc lub słońce: coś bardzo dalekiego, nieznanego, o czem im tam czasem ktoś coś opowie, czemu jednak nie bardzo radzi dowierzają.
Chętnie natomiast słuchają wszelkich nieprawdopodobnych bajek. W tem praktyczny umysł chłopa przystępny jest pierwotnej fantazyi. A może też już wyssał z niewolnych pokoleń, że »co świat dobrego zrobił, to nie la chłopa...« i z fantastycznych zdarzeń wysnuwa dla siebie pociechę.
»Bedzie ta wojna?« — pytają jedni, a drudzy: »Co ta słychać?...« Jedni i drudzy nie z prostej ciekawości. W zapytaniu o wojnę widać obawę przed nowymi ciężarami, a w pytaniu »co słychać« kryje się jakaś nadzieja nieokreślona, jakby spodziewanie się skądś niewiadomego polepszenia bytu. W pierwotnym umyśle chłopa rodzi się pojęcie »czegoś« lub »kogoś«, co przyjdzie niewiadomo skąd i rozweseli jego dolę... Stąd legendy o tajemniczym »arcyksięciu«, to o jakimś wybawicielu z bajki, który się kryje między ludem.
W Koninkach lud wiedział coś o tem. Na ucho sobie opowiadali starzy i młodzi, snując na przyszłość najdziwaczniejsze pomysły.