Strona:PL Władysław Orkan-Komornicy 010.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niezadługo zupełnie poprawnymi europejczykami, bo i krew ich góralska odbarwia się powoli... Cywilizacya uszlachetnia! Wiadoma rzecz.
A cały naród górski jest w sercu swojem smutny, daleko bardziej, niż dolinne Lachy. Smutek to ziemski, bo wynikły z biedy, z ekonomicznego upadku — poprostu smutek pragnących ciał... Ale gdy się rozpęta, gdy się uduchowi — staje się smutkiem ugorów i tłoków i tych jałowców i tej pustki głuchej, rozpaczą prawie, żalem beznadziejnym, tęsknicą wieczną trawiących się dusz...
Stąd w realnych obrazach piszących górali będzie to smutek owiec, szukających paszy, a w poezyach — własna ich dusza, idąca ugorem, wśród pustki głuchej, nieskończonej, z melodyą wieczną, dziwnie smutną: »Na Anioł Pański biją dzwony...«
Powszechnem też jest mniemanie, że chłopska dusza jest mało złożoną, myśli zaś, o jednem skrzydle, trzepocą się jak drób; wesołość musi stać się koniecznie grubym śmiechem, strapienie musi być koniecznie lamentacyą! Subtelnych uczuć nic... A przecie jest w tej duszy tak szeroka skala, tyle nieznanych strun, że potrącone, grają przeczystą lirykę naiwnego serca pierwotnych ludzi-pasterzy, albo szepcą dziwne słowa płanetniczą gwarą, zrozumiałą jedynie tym, co zwykli siadać na po-