Strona:PL Władysław Bełza - Dla polskich dzieci.djvu/094

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Na jej twarzy mróz i burze,
    Choć ukryła ją w kapturze,
    Wyryły swój ślad.

    Ociężałe wlokła kroki,
    Pokaszlując wciąż;
    Z lodu miała srebrne loki,
    Co zwieszały się na boki,
    Długie, niby wąż.

    Wprowadzono starowinkę
    Tam, gdzie płonął chrust;
    Dano chleba okruszynkę,
    I herbaty odrobinkę,
    Wlano jej do ust.

    Z gościnności polskiej rada,
    Babcia kłania się;
    Na fotelu miękkim siada,
    I każdemu rozpowiada,
    Jak jej w życiu źle.

    Plecie sobie babcia, plecie,
    Marszcząc siwe brwi:
    Jak przez burze i zamiecie,
    Wędrowała po tym świecie,
    Długie, długie dni...