Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 081.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mam, jako służbę swoją, dawną pokojowę, ogrodnika i jego żonę, która gotuje mi obiady. Wszystkie pokoje są zamknięte; Walerja i ja zamieszkujemy dwa pokoje na pierwszem piętrze. Tam jadamy i sypiamy... Walerja, to młoda panna z Paryża, którą ja się opiekuję. Jakże musi być biedna, skoro ja się nią opiekuję!
— A jednak grasz — powiedział książe.
Oburzyły ją te słowa, wyglądające na upomnienie.
— Gram. A cóż chcesz, abym robiła? Potrzebuję bronić się, zarabiać na życie... W jakiż inny sposób taka kobieta, jak ja, może się wziąć do tego? Powiesz mi, że dużo przegrałam? Zapewne. Tu sprzedałam mój naszyjnik z pereł prawdziwych i wiele innych klejnotów. Przegrałam duże sumy, o których myśleć już nie chcę. Ale teraz już wiem to, czego dotąd nie wiedziałam i to właśnie teraz, gdy nie mam już pieniędzy.
Lubimowa zdumiała wiara tej kobiety w jej obecne doświadczenie.
— Ostatecznie czego chcesz odemnie?
Alicja zdawała się budzić do rzeczywistości: uśmiech jej stał się wyzywający i wdzięku pełny zarazem, jak na początku rozmowy. Był to uśmiech tego, co przychodzi prosić z silnem postanowieniem otrzymania przedmiotu swej prośby. Powiedziała mu od początku o co jej chodziło: o to, aby plenipotent księcia nie męczył jej nadal.
— Zapłacę ci kiedyś, jeśli będę mogła... Ale obawiam się, że nie będę miała z czego. Uważaj więc te pieniądze za przepadłe i każ temu antypatycznemu jegomościowi, aby nie pisał więcej do mnie.
Ujęty prostotą, z jaką ta kobieta sformułowała swe żądanie, Michał naśladował ton jej głosu.
— Dobrze. Powie się temu antypatycznemu jegomościowi, aby cię zostawił w spokoju i zapomniał o twej egzystencji.