Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 025.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziemy wiosłowali i zajmowali się rybołówstwem w godzinach słonecznych. Wieczorem pójdziesz do swego Kasyna. Może i ja wybiorę się czasem na jaki koncert. Wiosna już blizko. Wieczorem, siedząc na tarasie, z twarzą zwróconą ku gwiazdom, nasz przyjaciel Novoa, mędrzec naszego zakonu, będzie nam tłumaczył melodje niebios a Spadoni, nasz wirtuoz, usiądzie przy fortepianie oby nas uraczyć muzyką ziemską.
— Doskonale — powiedział Castro. — Opisałeś nasze przyszłe życie niemal jako poeta. Przekonałeś mię. Będziemy szczęśliwi. Ale nie zapominam twego pozwolenia co do kokot i twego zakazu gdy chodzi o kobietę. Ani jednej sukienki w willi Sirena. Sami mężczyźni. Mnisi, egoistyczni i tolerancyjni, którzy zebrali się aby żyć w słodkiej ciszy, dopóki trwa pożar wszechświatowy.
Attilio dumał chwil kilka, potem rzekł:
— Brak nam miana. Nasze zgromadzanie winno mieć swą nazwę. Będzie to... Pomyślmy... „Wrogowie kobiety“.
Książe uśmiechnął się.
— Niech ta nazwa będzie znana tylko nam! Inaczej możnaby sobie wyobrazić... Bóg wie co!...
Spadoni, jakby nagle obudzony, zwrócił się ku Castro, głośno wyrażając swą myśl:
— To system wymyślony przez lorda. Zarobił na nim miljony. Kazałem go wczoraj sobie wytłumaczyć... Stawiacie najpierw...
— Ależ, djabelski pianisto!... zaprotestował Attilio. Wytłumaczysz mi to w Kasynie, o ile zgodzę się słuchać ciebie... Straciłem już sumy szalone z twemi systemami. Radzę ci trzymaj się swej 5-tki.
— A czy wiecie — powiedział nagle Spadoni — że spotkałem wczoraj księżnę w Kasynie.
Przerwał mu pytający ruch księcia:
— Jaką księżnę?