Strona:PL Vicente Blasco Ibanez-Wrogowie kobiety 011.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Głupiś, pułkowniku! Wszyscy ich znają. Oni jedni gwiżdżą.
Trzej pozostali współbiesiadnicy przytaknęli mu. Codziennie przechodziły pociągi wojskowe i zdaleka poznać można było narodowość żołnierzy.
— Francuzi — mówił Castro — jadą w milczeniu. Już trzy lata przeszło biją się na własnem terytorjum, są ponurzy i milczący, jak obowiązek monotonny i nie kończący się nigdy. Włosi, których wysyłają na front francuski, śpiewają i stroją wagony w wieńce z liści. Anglicy krzyczą jak sztubacy na wakacjach i gwiżdżą, gwiżdżą dla wyrażenia swego entuzjazmu. To łobuzy tej wojny. Idą na śmierć z radością dziecinną.
Wkrótce wagony wszystkie znikły w tunelu; pułkownik wrócił do stołu.
— I znowu ludzie wysłani na rzeź! — powiedział Atilio Castro, spoglądając na księcia. — Skandal przeszedł. Mów dalej Michale.
Dwaj młodzi lokaje, Włosi, niezgrabni i wygoleni, podali deser pod wzrokiem rozkazującym Toledo.
Oglądał on zarazem stół i trzech zaproszonych gości, jak gdyby bał się znalezć jakieś niedbalstwo, coś, coby zdradzało, że to śniadanie jest zaimprowizowane. Było to pierwsze przyjęcie od dwóch lat w willi Sirena.
Pan domu, książe Michał Fiedor Lubimow, który siedział na pierwszem miejscu, przyjechał właśnie wilją z Paryża.
Był to człowiek jeszcze młody, obdarzony tą siłą, jaką wytwarza przyzwyczajenie do fizycznych ćwiczeń. Wysoki, smukły, silny, miał ciemną cerę, duże, szare oczy, twarz podłużną i całkiem ogoloną. Siwiejące włosy na skroniach, kilka przedwczesnych zmarszczek w kątach oczu i dwie głębokie bruzdy, ciągnące się z każdej strony nosa, zbyt szerokiego, aż do ust, mówiły o pierwszych śladach zmęczenia potężnego organizmu, który żył z niezwykłą intensywnością.