Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 84 —

i skierował lampę w tę stronę, gdzie wczoraj jeszcze wraz z synem stwierdzili obecność gazu.
Ręka starego górnika drżała, gdy podnosił lampkę wzdłuż szpar pomiędzy warstwami łupku.
— Zastąp mnie Henryku — wyrzekł nareszcie.
Henryk ujął lampkę i poprowadził ją po ścianie, szukając szpar wyżej wspomnianych; ale potrząsał głową, bo nie było słychać ani razu tego trzeszczenia właściwego gazowi, który uchodzi.
Wybuch nie nastąpił. Widocznem było, że ani odrobina gazu nie przedostaje się przez ścianę.
— Nie! — zawołał Szymon Ford, zaciska­jąc pięść więcej z gniewu niż ze zdziwienia.
Henryk wydał nagle okrzyk zdumienia.
— Co się stało? — zapytał James Starr.
— Pozatykano szpary między warstwami łupku.
— Naprawdę? — krzyknął stary górnik.
— Patrz, ojcze!
Henryk nie mylił się.
Zatkanie szpar łatwo było można poznać przy świetle lampki. Znać było świeże lepie­nie wapnem, a na ścianie widniała biaława riesa, źle ukryta pod prochem czarnym węgla