Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 71 —

o tych zjawiskach, pewni byli, iż powstały one drogą naturalną.
— Mój synu — mówił stary nadsztygar — czekajmy! Wszystko to wyjaśni się kiedyś!
Trzeba jednak przyznać, że nigdy dotąd ani Henryk, ani ojciec jego, nie byli narażeni na jakiekolwiek niebezpieczeństwo.
Jeżeli kamień, który spadł dzisiaj u nóg Jamesa Starr, rzucony został ręką zbrodniczą, był to pierwszy czyn złośliwy w tym rodzaju.
James Starr sądził, że ten kamień mógł paść oderwany od sklepienia galeryi. Ale Hen­ryk nie przypuszczał tak prostego tłómaczenia. Podług niego kamień nie upadł, ale zo­stał rzucony.
Nie mógłby zakreślić półkola w powietrzu i paść bokiem, gdyby nie był skierowany obcą siłą.
Henryk widział w tem jeszcze usiłowanie jakiegoś zamachu na niego, na starego ojca, a nawet na inżyniera.
Potem cośmy wyżej powiedzieli, być może że miał słuszność.