Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 66 —

dników podziemnych, porobionych pośród żył węglodajnych. Tak więc pod całem hrabstwem Stirling istniały ogromne gąszcze tuneli, piwnic, szybów, rodzaj podziemnego labiryntu, przedstawiającego się jak olbrzymie mrowisko.
Górnicy różnych sztolni spotykali się czę­sto z sobą, idąc lub wracając z robót. Stąd ciągła łatwość zamieniania i udzielania sobie wiadomości, które następnie obiegały całą kopalnię. Opowiadania rozchodziły się z nad­zwyczajną szybkością, przechodząc z ust do ust i rosnąc coraz bardziej.
Dwóch ludzi posiadających więcej nauki, a może i silniejszego temperamentu, umiało się oprzeć ogólnej łatwowierności.
Nie chcieli oni żadną miarą przyznać ist­nienia dyablików, geniuszów ani wróżek.
Tymi ludźmi byli Szymon Ford i syn jego. Dowiedli tego, mieszkając dalej w ciemnej krypcie, po opuszczeniu przez wszystkich sztolni Dochart. Może być, że stara Magdalena miała niejaką skłonność do wiary w nadprzyrodzone siły, była to bowiem prawdziwa szkotka-góralka. Ale musiała się zadowolnić opowiada­niem cudownych legend sobie samej, czego też nie zaniedbywała czynić z obawy, aby nie stracić starych tradycyi.
Szymon i Henryk Ford nie opuściliby zre­sztą swojej kopalni, chociażby nawet wierzyli