Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 52 —

gie lata wykonywał gorliwie swoje obowiązki. Jedynem jego zmartwieniem było to, iż po­kłady zmniejszały się widocznie i że przewi­dywał blizką chwilę, w której zupełnie wyczerpanym i zostaną.
Wtedy to oddał się cały wyszukiwaniu no­wych żył w kopalni Aberfoyele. Udało mu się szczęśliwie wynaleźć kilka żył podczas osta­tniej epoki eksploatacyjnej, dzięki w rodzonemu instynktowi górnika, a inżynier James Starr cenił wielce jego zdolności. Rzekłbyś, że odgadywał miejsca, gdzie się znajdowały pokłady we wnętrzu kopalni tak, jak hydroskop odgaduje źródła pod powierzchnią gruntu.
Nadeszła jednak chwila, kiedy pokłady znikły wyczerpane rękami górników. Sondo­wania wszelkie zostały bez rezultatów. Eksploatacya ustała. Górnicy rozproszyli się.
Była to chwila rozpaczy dla wielu z nich. Wszyscy, którzy wierzą, że człowiek kocha swoją pracę, nie zdziwią się temu bynajmniej. Szymon Ford też, bez zaprzeczenia, najbar­dziej się uczuł doknięty. Był on typem prawdziwego górnika, którego życie związane jest nierozdzielnie z życiem kopalni. Od chwili urodzenia nie przestał w niej mieszkać, a skoro prace ustały, chciał jeszcze w niej pozostać. I pozostał. Henryk, syn jego, trudnił się zno­szeniem produktów żywności do podziemnego