Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 44 —

— Niezawodnie Jakóbie Ryan. A czemże się zajmujesz od czasu jak opuściłeś kopalnię?
— Pracuję na folwarku Melrose, koło Irvine w hrabstwie Renfrew, o 40 mil stąd, ale to już nie to, co nasza kopalnia Aberfoyle! Oskard lepiej nadawał się do mojej ręki, niż motyka i rydel! A potem w starej kopalni istniały takie cudne echa, które odpowiadały różnym i głosami na nasze piosenki. Gdy tym czasem tam... Pan zapewne idziesz z wizytą do starego Szymona, nieprawdaż, panie Starr?
— Tak, Jakóbie — odpowiedział inżynier.
— Nie zatrzymuję pana...
— Powiedz mi Jakóbie — rzekł Henryk — co cię dzisiaj sprowadziło do nas?
— Chciałem cię zobaczyć, kolego — odparł Jakób Ryan — by cię zaprosić na święto doroczne Irvine. Wiesz, że jestem »Piper«[1], tej miejscowości. Będą śpiewy i tańce.
— Dziękuję ci, Jakóbie, ale to niepodobna.
— Dlaczego niepodobna?
— Wizyta pana Starr może się przedłu­żyć, a ja go muszę odprowadzić do Callander.

— Ależ Henryku, święto doroczne Irvine wypada dopiero za dni osiem; do tego czasu i wizyta pana Starr będzie skończona zapewne, a wtedy nic cię już nie zatrzyma tutaj.

  1. Piper znaczy w Szkocyi to samo co dudziarz