Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 253 —

wiekiem wielkiego rozumu. Dawniej nieraz mi opowiadał piękne rzeczy; uczył mnie o Bogu, lecz oszukiwał jednocześnie, mówiąc, że wszy­scy ludzie są podstępni. W ten sposób chciał mnie natchnąć nienawiścią do całego rodu ludzkiego. Gdy Henryk mnie tu przyniósł, my­śleliście zapewne, że nic nie umiałam , a ja byłam tylko przestraszona, przebaczcie mi, przez kilka dni zdawało mi się, żem się do­stała w ręce złych ludzi i chciałam uciekać. Wiecie co mnie do was nawróciło, do was i do prawdy? Wy sami. Obraz waszego ży­cia, Magdaleno. Gdym widziała, jak jeste­ście kochani i szanowani przez męża i syna. Następnie gdym widziała tych robotników dobrych i szczęśliwych, jak kochali i czcili pana Starr, którego sądziłam, że są tylko nie­wolnikami. Następnie, gdy poraz pierwszy uj­rzałam całą ludność Aberfoyle, klęczącą w ka­plicy, modląca się i dziękującą Bogu za Jego dobrodziejstwa, powiedziałam sobie: »Mój dzia­dek mnie oszuka«. Ale dzisiaj, gdy widzę jasno to, czegoście mnie nauczyli, sądzę, że sam siebie oszukiwał! Powrócę więc do niego dro­gami, które znam dokładnie. Musi na mnie czyhać! Zawołam go... usłyszy, i kto wie, czy powróciwszy do niego, nie sprowadzę go na drogę prawdy?
Nie przerywano Nelli, wiedziano bowiem,