Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/259

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 251 —

knął, wołając napróżno za sobą harfanga, który wiernie przy mnie pozostał. Odkąd tam byłam i jak długo? Niewiem. Przypominam sobie tylko, żem się czuła blizką śmierci, gdyś ty nadszedł mój drogi Henryku i gdyś mnie wyratował. Widzicie zatem, że prawnuczka starego Silfaxa nie może zostać żoną Henryka, ponieważ tu chodzi o jego życie, o życie was wszystkich.
— Nello! — zawołał Henryk.
— Nie, nie — powtórzyło dziewczę.— Ofiara moja spełniona. Jeden jest tylko sposób, żeby was uchronić od zguby, mianowicie, powrót mój do dziada. On grozi całej Nowej Aber­foyle!... To człowiek nieubłagany, niezdolny przebaczyć i nikt nie może wiedzieć, czem go natchnąć może geniusz zemsty. Byłabym naj­nędzniejszą z ludzi, gdybym się jeszcze wa­hała. Bywajcie zdrowi. Dziękuję wam za wszystko. Daliście mi sprobować szczęścia tego świata. Cokolwiek się stanie, pamiętajcie, że serce moje do was należy!
Po tych słowach, Szymon, Magdalena i Hen­ryk zrozpaczeni powstali.
— Jakto Nello! — zawołał — tybyś nas opuścić chciała?
James Starr usunął ich gestem, i idąc pro­sto ku Nelli, wziął jej obie ręce.
— Moje dziecię — rzekł do niej — po­-