Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 222 —

był znał wówczas nasze głębokie schronienia w kopalni, dopiero by się śmiał z wszelkich poszukiwań.
— Jak widzicie, moi przyjaciele, i kroku zrobić nie można w krainie cudownej pod tylu względami, żeby nie spotkać się z temi wspomnieniami przeszłości, które natchnęły Walter-Scotta, gdy opisywał cudnemi wier­szami wezwanie do broni klanu Mac Gregora.
— Wszystko to dobrze, panie Starr — wtrą­cił Jakób Ryan — ale jeżeli to prawda, że Nichol Jarvie został powieszony na części swoich spodni, to cóż się stanie z naszem przysło­wiem, które mówi: »Mądrym ten będzie, który znajdzie kiedy spodnie u Szkota«?
— Mój Jakóbie, masz racyę — odparł, śmiejąc się James Starr — to poprostu dowodzi, że nasz Nichol Jarvie nie był tego dnia ubrany podług mody swych przodków.
— W tem zawinił, panie Starr!
— Nie przeczę temu, Jakóbie!
Powóz tymczasem, dotarłszy do szczytu dzikich wybrzeży strumienia, spuszczał się te­raz w dolinę bez drzew, bez wody, pokrytą jedynie chudą roślinnością. W kilku miejscach stosy kamieni wznosiły się w kształcie pi­ramid.
— Są to grobowce — rzekł James Star.
Każdy przechodzień obowiązany był do­-