30 minut wysiadł z wagonu w Newhaven, ładnej rybackiej wiosce, położonej o milę od Leith, portu Edynburgskiego. Przypływ morza pokrywał właśnie wybrzeże czarne i skaliste. Pierwsze bałwany uderzały o barykadę, podtrzymywaną tylko żelaznymi łańcuchami. Na lewo jeden z tych statków, które krążą po rzece Forth, pomiędzy Edynburgiem a Stirlingiem przymocowany był do przystani Granton.
W tej chwili komin Księcia Walii wyrzucał ze swej paszczy kłęby czarnego dymu, a kocioł jego chrapał ponuro. Na odgłos dzwonka, spóźnieni pasażerowie przyspieszyli kroku. Mnóstwo tam było kupców, rolników, pastorów, tych ostatnich łatwo poznać było można po krótkich spodniach, długich rewerendach i wązkim, białym pasku, okalającym szyję.
James Starr przybył w samą porę. Lekko wskoczył na pokład Księcia Walii. Chociaż deszcz padał gwałtowny żaden z pasażerów
nie szukał schronienia w salonie parowca. Wszyscy stali nieruchomi, otuleni w pledy podróżne, niektórzy popijali od czasu do czasu
dżyn lub wisky, rozgrzewając się w ten sposób. Ostatni odgłos dzwonka rozległ się, podniesiono kotwicę, zluźniono łańcuchy i Książę Walii ruszył ku wyjściu z małego basenu,
Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/23
Ta strona została przepisana.
— 15 —