Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 15 —

30 minut wysiadł z wagonu w Newhaven, ła­dnej rybackiej wiosce, położonej o milę od Leith, portu Edynburgskiego. Przypływ mo­rza pokrywał właśnie wybrzeże czarne i ska­liste. Pierwsze bałwany uderzały o barykadę, podtrzymywaną tylko żelaznymi łańcuchami. Na lewo jeden z tych statków, które krążą po rzece Forth, pomiędzy Edynburgiem a Stirlingiem przymocowany był do przystani Granton.
W tej chwili komin Księcia Walii wyrzu­cał ze swej paszczy kłęby czarnego dymu, a kocioł jego chrapał ponuro. Na odgłos dzwonka, spóźnieni pasażerowie przyspieszyli kroku. Mnóstwo tam było kupców, rolników, pastorów, tych ostatnich łatwo poznać było można po krótkich spodniach, długich rewerendach i wązkim, białym pasku, okalającym szyję.
James Starr przybył w samą porę. Lekko wskoczył na pokład Księcia Walii. Chociaż deszcz padał gwałtowny żaden z pasażerów nie szukał schronienia w salonie parowca. Wszyscy stali nieruchomi, otuleni w pledy po­dróżne, niektórzy popijali od czasu do czasu dżyn lub wisky, rozgrzewając się w ten spo­sób. Ostatni odgłos dzwonka rozległ się, pod­niesiono kotwicę, zluźniono łańcuchy i Książę Walii ruszył ku wyjściu z małego basenu,