Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 204 —

— Wsiadajmy do łódki przyjaciele — rzekł James Starr — musimy stanąć u szczytu Arthur-Seat, przed wschodem słońca.
Łódka była przymocowaną do słupa nad­brzeżnego. Marynarz jej pilnował. Nella wsia­dła do niej z towarzyszami swymi. Rozpięto żagiel, który wzdął się pod wiatrem północnozachodnim.
Jakiegoż nowego wrażenia doznało wtedy dziewczę! Płynęła już dawniej na jeziorach Nowej Aberfoyle, ale tutaj po raz pierwszy, Nella czuła się uniesioną, ślizgając się tak lekko po wodzie, jakby balonem po powie­trzu. Zatoka była gładką jak jezioro. Nella oparła się plecami o brzeg łódki i dawała się unosić spokojnym falom wody. Czasami pro­mień księżyca uderzał o powierzchnię fali, a łódź zdawała się płynąć po srebrnej opo­nie, wyszywanej złotem. Fale, rozbijając się lekko po brzegach szemrały wzdłuż drogi. Było to czarujące!
Oczy Nelly przymknęły się bezwiednie. Ro­dzaj odrętwienia uczuła na chwilę. Głowa jej zwisła na piersiach Henryka i dziewczę za­snęło spokojnie.
Henryk chciał ją zbudzić, by nie straciła nic z tych piękności nocy.
— Daj jej pokój mój chłopcze — rzekł inżynier, niech się wyśpi. Dwie godziny spo-