Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 191 —

miem cię teraz. A kiedyż odbędzie się operacya?...
— Za miesiąc Jakóbie — odrzekł Henryk.— Oczy Nelli przyzwyczajają się po trochu do światła elektrycznego. To dopiero przygotowanie. Za miesiąc mam nadzieję, że zobaczy ziemię i jej cuda, niebo i jego bogactwa. Będzie wiedziała, że natura dała wzrokowi ludzkiemu szersze trochę widnokręgi niż w ciemnej kopalni! Zobaczy nieskończoność granic wszechświata!
Podczas gdy Henryk tak się zapalał, Jakób, opuściwszy przystanek wskoczył na pierwszy szczebel ruchomej drabiny.
— Gdzież ty jesteś Jakóbie — zawołał Henryk.
— Już pod tobą mój przyjacielu — odparł wesoło chłopiec. — Ty się wznosisz do góry, ja zapadam w otchłań!
— Bądź zdrów Jakóbie - odrzekł Hen­ryk, czepiając się sam drabiany, idącej w gó­rę. — Proszę cię nie mów nikomu o tem, com ci powiedział.
— Dobrze! ale pod jednym warunkiem.
— Pod jakim?
— Przyrzecz mi, że mnie zabierzecie z sobą, gdy Nella poraz pierwszy wyruszy na po­wierzchnię ziemi!
— Przyrzekam ci — odpowiedział Henryk.