Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 10 —

że Szymon Ford paru słów objaśniających nie dodał.
Czyżby stary nadsztygar odkrył jaką nową żyłę? Nie, to było niemożliwe!
James Starr przypominał sobie jak drobiazgowo zostały przeszukane kopalnie Aberfoyle zanim wszelkie roboty ustały. Sam dyrygował ostatniemi sondowaniami, nie znajdując ani śladu pokładów. Próbowano nawet czynić po­szukiwania pod pokładam i czerwonej gliny dewońskiej, która najczęściej znajduje się pod węglem, ale i to napróżno. James Starr opuścił więc kopalnię z zupełnem przeświad­czeniem; że nie zawierała ona ani kawałka m ateryału palnego.
— Nie — powtarzał sobie — nie! to nie­ możliwe! Jakże można przypuścić, że to co mnie się nie udało, osiągnął Szymon Ford? Przecież stary nadsztygar dobrze wie, że jedna jedyna rzecz w świecie jest w stanie mnie zaciekawić, pocóż więc to tajemnicze zapro­szenie?
Znał nadto Szymona Ford jako zręcznego górnika, obdarzonego dziwnym instynktem w swoim fachu. Nie widział go od chwili, gdy kopalnie w Aberfoyle opuszczone zostały. Nie wiedział nawet co się stało ze starym, ani czem się zajmował, ani gdzie mieszkał z żoną i z synem. Wiedział tylko, że naznaczono mu