Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 164 —

bardziej ostrożnym, wyciągnął nóż z pochwy i trzymał go w prawej ręce.
Na głębokości stu osiemdziesięciu stóp, uczuł grunt pod nogami, a sznur otaczający go, przestał się rozwijać.
Henryk odetchnął na chwilę. Jedna obawa, którą żywił, okazała się płonną, a bał się mianowicie, by sznura nad nim nie przecięto. Co prawda nie zauważył żadnej szpary ani otworu w ścianach, któreby chronić mogły jakąkolwiek istotę.
Dolny otwór szybu był bardzo wązki.
Henryk, odpiąwszy lampkę od pasa, oglądał grunt pod nogami. Nie omylił się w przypuszczeniach.
Wąskie przejście zapuszczało się do dolnego piętra pokładu. Trzeba było się schylić, żeby weń wejść i pełzać na rękach. Henryk chciał się dowiedzieć, w którą stronę rozciągała się ta galerya i czy dochodziła do jakiej przepaści.
Położył się na ziemi i zaczął pełzać. Ale w tejże samej chwili napotkał jakąś zaporę.
Dotknąwszy się, uczuł pod ręką ciało leżące na ziemi.
Cofnął się w pierwszej chwili, ale zaraz wrócił.
Zmysły go nie myliły. Było to w istocie ciało. Uniósł je na ręce i przekonał się, że