Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 149 —

niach, nie odetchnęło jeszcze powietrzem zewnętrznem.
Jakób Ryan też mawiał z uśmiechem:
— Niektóre już od półtora roku ssać przestały, a jeszcze światła dziennego nie widziały.
W tem miejscu wypada zaznaczyć, że Jakób Ryan przybył jeden z pierwszych na wezwanie inżyniera, zwołującego do pracy. Wesoły ten chłopiec uważał sobie za obowiązek powrócić do dawnego rzemiosła. Folwark Melrose utracił swego śpiewaka i dudziarza. Ale za to Nowa Aberfoyle rozbrzmiewała echem jego pieśni.
Jakób Ryan zamieszkał razem z rodziną Fordów. Oddano mu jeden z pokoi, który przyjął bez ceremonii, jako człowiek prosty i szczery, bo takim był zawsze. Stara Magdalena lubiła go za jego dobroć i wesołość. Godziła się z nim także w przesądach o istnieniu istot fantastycznych, które musiały przebywać w kopalni i oboje, gdy się znajdowali sami, opowiadali sobie historye wstrząsające, godne pomieszczenia w mitologii tych krain północnych.
Jakób rozweselał folwark Fordów.
Był on wybornym robotnikiem, po upływie roku, został mianowany szefem oddziału robót podziemnych.