Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 6 —

miał wystarczyć im do chwili znalezienia za­jęcia w sąsiednich kopalniach.
James Starr stanął we drzwiach obszernego budynku, pod dachem którego tak długo dzia­łały olbrzymie maszyny parowe studni.
Szymon Ford, nadsztygar w sztolni Dochart, liczący podówczas lat pięćdziesiąt pięć i kilku innych sztygarów otoczyło inżyniera.
James Starr zdjął kapelusz. Górnicy z odkrytemi głowami milczeli ponuro.
Ta scena pożegnania miała w sobie coś w zroszającego a równocześnie i wzniosłego.
— Przyjaciele moi — rzekł inżynier - na­deszła chwila rozłączenia naszego. Kopalnie Aberfoyle, które od lat tylu łączyły nas w wspól­nej pracy, wyczerpane. Poszukiwania nasze nie odkryły już nowej żyły i ostatni kawał węgla został wydobyty ze sztolni Dochart!
Mówiąc to James Starr pokazywał górni­kom odłam czarnego węgla, który leżał opodal.
— Kawał ten węgla, przyjaciele moi — mó­wił dalej — jest to jakby ostatnia kropla krwi, która wypłynęła z żył kopalni! Zachowamy go, jakeśmy zachowali pierwszy odłamek, wy­dobyty sto pięćdziesiąt lat temu z pokładów Aberfoyle. Pomiędzy dwoma temi odłamami przeszło w szybach naszych wiele pokoleń pracowników! Dzisiaj już koniec! Ostatnie słowa, które do was zwraca wasz inżynier, są