Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— 130 —

szkoda? Czy jaka robota zatrzymuje ich tak długo w głębi kopalni?
I Jakób Ryan, przyspieszając kroku, przy­był w niespełna godzinę do szybu Yarow.
Na pozór nic nie było zmienione. Takież samo milczenie panowało naokoło szybu. Ani żywej duszy w tej pustyni.
Jakób wszedł pod zrujnow any daszek, który pokrywał otwór do szybu. Zapuścił swój wzrok do środka... Nic nie zobaczył. Nadsta­wił ucha, nic nie słyszał.
— A gdzież moja lampka! — Czyżby ją sprzątnięto?
Lampka, którą się Jakób posługiwał podczas swoich wycieczek do szybu, była zwykle składana do kącika, na przystanku najwyższej drabiny.
Lampka ta dzisiaj znikła.
— Oto pierwsze niepowodzenie! — rzekł do siebie Jakób, który się zaczynał niepokoić.
Następnie bez wahania, pomimo zabobonów, rzucił się naprzód.
— Pójdę — mówił do siebie — choćby ciemniej było w tym szybie, niż w czeluściach piekła.
I zaczął powoli schodzić po długim szeregu drabin, prowadzących do ciemnego szybu.
Widocznie Jakób nic nie stracił ze swych dawnych przyzwyczajeń górnika i znał do-