niepotrzebnie dziurawiły powierzchnię gruntu otworami swymi.
Tak właśnie wyglądały kopalnie Aberfoyle.
Przed dziesięciu laty winda uniosła ostatnią beczkę węgla z je j pokładów. Materyał »podziemny«[1], maszyny przeznaczone do jazdy mechanicznej po szynach galeryi, wózki tworzące pociągi, tramwaje podziemne, klatki służące do wydobywania materyału kopalnego ze studni, rury, w których zgęszczone powietrze przyspieszało rozbijanie otworów w sztolniach, — jednem słowem wszystko, co należało do przyrządów eksploatacyjnych, zostało
wydobyte z głębi szybów i pozostawione na powierzchni gruntu. Kopalnia wyczerpana siała niby szkielet olbrzymiego mastodonta, któremu odebrano wszystkie organa żywotne, pozostawiając jedynie kościoskład fantastyczny.
Z tego całego materyału, zostały jedynie długie drabiny drew niane, służące jeszcze dospuszczania się do kopalni przez szyb Yarow, jedyny, który się łączył że sztolnią Dochart, a raczej z jej dolnemi galeryami, od czasu ustania robót w tej stronie.
Na zewnątrz budynki chroniące niegdyś
- ↑ Eksploatacya kopalni dzieli się na roboty »podziemne« i roboty »dzienne«. Pierwsze odbywają się wewnątrz, drugie na zewnątrz kopalni.