— Ale gdzież tam Szymonie, ani mi to w myśli, ale z was taki entuzyasta, że i mnie wciągacie w granice niemożliwości. A teraz wracajmy do rzeczywistości, która i tak jest piękną. Zostawmy tu nasze oskardy, po które niedługo powrócimy, i chodźmy do waszego folwarku.
Nie było, co prawda, innej rady na teraz. Wkrótce inżynier, otoczony całą brygadą górników, opatrzonych w lampki i narzędzia potrzebne, rozpocznie eksploatacyę Nowej Aberfoyle, ale teraz wypadało powracać spiesznie do sztolni Dochart. Droga była zresztą bardzo łatwą, galerya szła prosto, śród ścian węglowych, aż do otworu, zrobionego przez wybuch dynamitu. Ani sposób zabłądzić.
James Starr zwracał się już do galeryi, gdy go Szymon Ford zatrzymał.
— Panie James — rzekł — widzisz pan tę ogromną pieczarę, pokrywającą podziemne jezioro i to wybrzeże, którego wody obmywają nasze stopy? Otóż ja tu przenoszę moje domostwo. Tutaj pragnę zbudować nowy folwark, a jeżeli dzielni towarzysze pójdą za moim przykładem, i rok nie minie, a nasza stara Anglia nową osadą podziemną poszczycić się będzie mogła.
James Starr uśmiechał się na wszystkie projekty Szymona, uścisnął mu rękę i wszyscy
Strona:PL Verne - Czarne Indye.pdf/113
Ta strona została przepisana.
— 105 —