Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie rozumiem! Przecież gra jest także rozrywką. Ale gdy się gra, trzeba grać dobrze.
— A dlaczego nie można grać źle? Jaka jest różnica między złą, a dobrą grą? Dlaczego nie moglibyśmy ustawić tych figur w inny sposób?
— Ustawiłeś je właśnie w ten sposób, wielki filozofie, że dostałeś po skórze. — Mniejsza o to zresztą! Chcę ci oznajmić wielką nowinę.
— Słucham!
— Lecz powinieneś się już dziwić mój drogi!
— Nie należę do tych, którzy się dziwią a priori, albo na zadatek...
— A więc wiesz, co się ze mną dzieje?
Wiem tylko, że z dnia na dzień jesteś coraz bardziei roztargniony!
— Nogi ci w ziemię wrosną ze zdziwienia, Zakochałem się!
— Wiedziałem o tem!!
— A to jakim sposobem?
— Jesteś zakochany ab origine, odkąd się urodziłeś, jesteś zakochany. Zdolność do miłości przyniosłeś ze sobą na świat.
— Tak, miłość rodzi się wraz z nami!
— Nie powiedziałem miłość, lecz zdolność do miłości.
— A powiedz mi, w kim się kocham?
— Skąd mam o tem wiedzieć, skoro i ty sam dobrze nie wiesz?
— Tak, masz rację... I ja dobrze nie wiem!!
— Czy ci nie mówiłem? A jeśli wiesz w kim się kochasz, to powiedz: blondynka, czy brunetka?
— Prawdę powiedziawszy, nie wiem! Wydaje mi się, że nie jest ani blondynką, ani brunetką. Raczej szatynką!
— Wysoka, czy niska?
— Nie przypominam sobie. Wydaje mi się, że