Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dają pod brzmieniem wielkich radości i wielkich smutków, to tylko dlatego, że zarówno wielkie szczęście, jak i wielkie nieszczęście otoczone jest nieskończoną mgławicą malutkich zdarzeń.
Życie jest mgłą. Terz z tej mgły wyłania się Eugenja. A kto to jest Eugenja? Zaczynam zdawać sobie sprawę, że szukałem jej oddawna. I oto gdy jej tak szukam, ona zjawia się przedemną. To tak, jakbym znalazł jakąś rzecz. Gdy się spotyka kogoś, lub znajduje coś, czy to nie dzieje się przypadkiem dlatego, że zjawiska, zdarzenia i przedmioty, współczujące temu, który szuka — wychodzą mu na spotkanie?
Czy Ameryka nie wyszła na spotkanie Kolumba? Czy Eugenja nie wyszła na moje spotkanie?
Eugenja, Eugenja, Eugenja...“
August zdziwił się, usłyszawszy dźwięk swego głosu. Wypowiedział to imię tak głośno. Służący, który w tej chwili przechodził obok jadalni, zapytał:
— Czy pan sobie czego życzy?
— Nie wołałem ciebie wcale.. Czy się nazywasz Dominik?
— Tak panie — odparł Dominik z olimpijskim spokojem.
— A dlaczego nazywasz się Dominik?
— Dlatego, że mnie tak nazywają.
— To prawda — rzekł August — nazywamy się tak, jak nas nazywają. Za czasów Homera rzeczy i ludzie mieli po dwie nazwy; jedną nadawali im ludzie, drugą bogowie. A mnie jak Bóg nazwie? Dlaczegóż nie miałbym się nazwać inaczej, niż mnie świat nazywa? Dlaczegóżbym nie mógł nazwać Eugenji inaczej, niż ją nazywa stróżka Małgorzata. Jakże nazwę Eugenję?
August wstał z fotelu, udał się do gabinetu i zaczął pisać: