Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Skończywszy rozmyślanie, August schylił się, aby zakasać spodnie. Otworzył parasol i przez chwilę jeszcze siał zamyślony. A teraz w którą stronę mam się udać? Na lewo, czy na prawo?
Musimy wziąć pod uwagę, że August nie był prawdziwym podróżnym, lecz tylko człowiekiem, przechadzającym się po drogach życia.
„Poczekam, aż przebiegnie pies. Poprostu wskaże mi kierunek“.
Lecz zamiast psa przebiegła piękna dziewczyna i August poszedł za nią, jak zahipnotyzowany, nie zdając sobie sprawy z tego, co czyni.
Przeciął jedną ulicę, później drugą i trzecią...
— „A ten dzieciak — mówił sam do siebie — co tutaj robi na czworakach? Pewnie obserwuje mrówki na trawniku? Mrówka! Największa hipokrytka wśród stworzeń! Spaceruje i spaceruje po całych dniach i stara się wmówić w nas, ze pracuje. Próżniak zawsze się spieszy, roztrąca przechodniów łokciami na prawo i lewo, a założyłbym się, że nic do roboty nie ma! Cóżby zresztą miał robić? Jest zaaferowanym łazikiem, włóczęgą.. jak... Nie, ja przecież nie jestem włóczęgą! Moja wyobraźnia nie zna odpoczynku! Ludzie zaaferowani mówią, że pracują, a w istocie...
Spójrzmy naprzykład na tego idjotę, cukiernika, który sterczy, jak drąg tam za witryną, wystawiając się na pokaz. Exhibicjonista pracy! Cóż nas to obchodzi, czy on pracuje, czy nie?
Praca, praca! Hipokryzja i tyle!! Właściwe pojęcie o pracy może mieć dopiero ten paralityk, poruszający się z wysiłkiem. Czy ja wiem zresztą!?...
— Wybacz bracie — rzekł paralityk, potrąciwszy niechcący Augusta.
— Bracie? Bracie? Cóż to znowu za pokrewieństwo? Pokrewieństwo paraliżu? Mówią, że