Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

najlogiczniejszem w tym wypadku rozwiązaniem... ale proszę mi tego dowieść, proszę dowieść!!!
— Jeżeli poznanie samego siebie jest sztuką, tak trudną, to sztuką jeszcze trudniejszą, jest...
— Co?
August uśmiechnął się drwiącym uśmiechem i rzekł powoli, akcentując każde słowo:
— Sztuką jeszcze trudniejszą, jest dla romansopisarza, czy dramaturga poznanie protagonistów, których tworzy, a raczej o których jest przekonany, że ich tworzy!
Zaniepokoiły mnie trochę te polemiczne racje Augusta. Zacząłem tracić cierpliwość.
— Gdyby pan mi nawet dał to życie fikcyjne, o którem pan mówi, nie będzie pan w stanie przeszkodzić teraz memu samobójstwu. Że się panu to nie podoba — to jeszcze mało: Nie będę się liczył z pańskiemi kaprysami!
— Dosyć tego! — krzyknąłem, uderzając pięścią w stół. Milcz! Nie będę słuchał dłużej twoich impertynencyj. Rozpanoszyłeś się zabardzo! Znudziłeś mi się już; zresztą nie wiem, co mam dalej robić z tobą? Życia sobie nie odbierzesz, natomiast ja ciebie zabiję! Umrzesz wkrótce, umrzesz za kilka dni.
— Co takiego? — wrzasnął August, zrywając się na równe nogi. Pan chce, abym umarł, pan chce mnie zabić?
— Tak zrobię, tak, że umrzesz!
— Nigdy, nigdy, nigdy! — zawołał z uniesieniem.
— Ach, więc! — rzekłem, spoglądając na Augusta z wściekłością i politowaniem zarazem — chciałbyś odebrać sobie życie, a nie chcesz, abym ja cię zabił?
— Tak, gdyż to nie jest jedno i to samo.
— Istotnie, słyszałem o faktach analogicz-