Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tej. O dziewiątej tego samego dnia rozmawiał jeszcze z swoją narzeczoną.
— Co będziemy teraz robić? — spytała donia Ermelindą.
— A cóż możemy robić wogóle? — odpowiedział August. Musimy się uznać za pokonanych i zrezygnować:
— To hańba, hańba! — zawołał don Firmin. Należałoby ją odpowiednio ukarać!
— I to pan mówi don Firminie, pan, anarchista?
— To nic nie ma wspólnego z anarchizmem! Nie wolno w ten sposób oszukiwać człowieka.
— Tamtego nie oszuka, ani nie zdradzi — rzekł August zimno.
— Oszuka go, oszuka, niech pan będzie pewien!
August odczuł szatańską rozkosz na myśl, że Eugenja w końcu zdradzi Maurycego.
„Zdradzi, ale nie ze mną“ — powiedział cicho, tak cicho, że zaledwie siebie dosłyszał.
— Ubolewam bardzo nad tem, co się stało, zwłaszcza, gdy pomyślę o pannie Eugenji, ale cóż robić?
Sytuacja stawała się niejasna. August wyszedł.
Był przerażony tem, co się z nim stało, a raczej tem, co się z nim nie stało. Ten pozorny chłód, z którym przyjął cios zdrady, ten martwy spokój, kazał mu zwątpić znów o swem istnieniu.
„Gdybym był człowiekiem takim jak inni, gdybym miał serce i duszę, gdybym istniał naprawdę, czyżbym mógł być teraz tak straszliwie spokojny?“. Uderzył się ręką po czole, uszczypał się w bok, aby się przekonać, czy jeszcze coś wogóle odczuwa. Orfeusz pociągnął go za nagawkę od spodni. Ujrzawszy psa, ucieszył się ogromnie.