Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A to, co zaszło przed chwilą?
— To, co zaszło?... Fatalizm chwili... Czy ja wiem? Trzebaby to jeszcze poddać próbce. Pozatem, czyśmy nie postanowili don Auguście, że będziemy przyjaciółmi, dobrymi przyjaciółmi, tylko i wyłącznie przyjaciółmi...
Tak... ale przecież musiałaby pani ponieść ofiarę? Przyjąwszy mój dar, nie będzie pani miała w przyszłości kandydatów, starających się o jej rękę... Moja przyjaźń będzie przeszkodą dla pani!..
— Ach, zresztą mniejsza o to! Powzięłam już pewne postanowienia.
— Może po tem zerwaniu?
— Może!
— Eugenjo! Eugenjo!
— W tej chwili zapukano do drzwi i August zawołał ze złością: „Co się stało?“.
— Rosario czeka na pana — rzekła zza drzwi Liduvina.
August zbladł.
— Ach — zawołała Eugenia — weszłam panu w paradę. To... jakaś Rosario czeka na pana! — Sam pan widzi, że możemy być tylko przyjaciółmi, tylko przyjaciółmi dla siebie!
— Ależ Eugenjo!
— Przypominam, że Rosario czeka...
— Cóż miałem innego zrobić, Eugenjo, gdy pani, nauczywszy mnie, co to jest miłość, odepchnęła mnie później. Czy pani nie wie, co to jest gniew odepchniętego kochanka?
— Proszę mi podać rękę na pożegnanie, don Auguście. Zobaczymy się wkrótce, nieprawdaż?
— Przeszłość jest przeszłością.
— Nie, nie, przeszłość nie jest przeszłością.
— Rosario czeka!
— Błagam panią, Eugenjo!