Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O! nie myśl żeby Snogród był pozbawiony uroków. Kobiety tam błyszczą wszelkiemi powabami piękna przyrodzonego i zdobytego talentem, a nawet nauką; muzyka stoi na wysokim stopniu w Snogrodzie, a ten stan półsenności poetycznéj, w którym prawie bez przestannie pozostają dobrze wychowani i niczém nie zatrudnieni ludzie, nadzwyczaj się podoba romantycznym umysłom. Panna Lawinia, o ile mi wiadomo, jest tego usposobienia umysłu, i kilka razy na rok wylatuje ze swym braciszkiem do Snogrodu, gdzie wujaszek ma prześliczny pałacyk z parkiem, polami i lasami, obok zakładu somnopatycznego, którego jest założycielem i właścicielem. Tam sobie żyje panna Lawinia swobodnie i w przepychu, jak jaka królewna, w orszaku najświetniejszych dam okolicy, a jéj braciszek, bardzo miły lecz uczyć się nie chcący chłopaczek, zbija bąki z podobnemi sobie synami arystokracyi.
— Wszystko to, mości książę, zaostrza mą ciekawość, muszę się kiedy puścić do Snogrodu na mych skrzydłach lub nareszcie na méj rybie, która mi ułatwi przekroczenie morza, podobno tylko z dwadzieścia pięć mil szerokiego. Ma się rozumieć, że wezmę z sobą bussolę.
— Przedewszystkiém nie zapomnij paszportu, bo urzędnicy graniczni w Snogrodzie nikogo nie