Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Potém nas zaprosił do ojca, nalegając abyśmy mu odradzili dawanie audyencyi, bo istotnie jeszcze nie przyszedł do sił po swej długiej chorobie.
Zastaliśmy sędziwego wielkorządcę w fotelu, w surducie mundurowym, z bieluteńką jak gołąb głową i z takiemiż skrzydłami, już dobrze przetrzebionemi i zwieszonemi na dół.
Nadzwyczaj był wysokim, twarz miał dość czerstwą i marsowatą, wąsy bieluteńkie i siwe, błyskające jeszcze oczy.
— A witajże mi, witaj miły gościu, o którym mi przyjaciel Gerwid tyle dobrego opowiedział, rzecze dostojny starzec, podawszy mi rękę i przyciągając mnie bliżéj do siebie, aby mi się lepiéj przypatrzeć.
Mnie ogarnęła do niego tak nagła sympatya, że mi łzy wystąpiły w oczy.
— Czego płaczesz? Czemuś tak wzruszony, mój dobry panie Nafir, spyta starzec także wzruszonym głosem.
— Istotnie nie wiem czemu, może dla tego, że nie spodziewałem się tak łaskawego przyjęcia. Książe raczy przebaczyć, ale patrząc na niego, zdaje mi się, jak gdybym widział kogoś, co mi głęboko utkwił w sercu, rzekłem zmieszany, łez moich nie mogąc powściągnąć.
Książe i doktor spojrzeli po sobie wzrokiem