Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

studiów, ocknęły się z zapomnienia wszystkie wprzódy tak mozolnie zebrane wiadomości i zdobyte doświadczenia. W zapomnieniu pozostało tylko to, co mi martwiące lub zasmucające myśli nasuwać mogło, a żem tych swowolnie nie budził z letargu, to się każdy domyśleć może. Czułem się szczęśliwym w nadziei jeszcze większego szczęścia, a skrzydła wyrastać mi zaczęły z początku jak małe biełki, a potém jak gałązki.
Już w końcu trzeciego tygodnia mego pobytu na księżycu, puszczałem się na rybie mego gospodarza nocną porą w obszar niebieski, potém bez pomocy ryby odbywałem ćwiczenia lotne w ogrodzie, nareszcie wlatywałem z ogrodu na wieżę i nazad, w końcu czwartego tygodnia latałem jak orzeł na tęgich ciemnobląd skrzydłach, które stały się dla mnie powodem niesłychanej dumy i roskoszy.
Często w tym czasie, oddając się gorliwie nauce i sztuce latania, myślałem o pięknéj Lawinii, siostrzenicy gospodarza, który zadowolony z mego postępowania i szczęścia, nie przestawał mi okazywać najczulszéj przyjaźni.
Nie wiem czemu mam przypisać to ciągłe zajęcie, którego przedmiotem była dla mnie ta obca, tylko z opowiadań Gerwida znana mi osoba. Lubiłem o niéj rozmawiać ze starym kawalerem i on także często wszczynał o niéj rozmowę, i jak się