Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To nazywasz pokrzepieniem? jak to, u was nie piją wina? spytam zadziwiony.
— To jest trociczka, wydająca najczystszy kwasoród, czyli tleń, jak go tu nazywamy; to tak dobrze jak gdybyś wypił butelkę najlepszego szampana. Tylko poczekaj chwilkę; może ci w głowę zajdzie, bo to strasznie mocne, ale tém lepiéj, opowiesz mi dalszy ciąg twéj historyi, w mniéj smutnym tonie...
— Ach! dalibóg prawda! czuję się w istocie bardzo pokrzepionym; jakoś mi się weseléj i miléj robi na sercu. Bogu dzięki! bo to co mam do opowiedzenia, to dyabelnie smutne. Cha! miłość! rozpacz!

4. Miłość. Rozpacz.

— No, daléj mój gościu: elegię na takt szalonego alegretta! Pereant qui crastina curant! krzyknie Gerwid, a ja wystałem z krzesła, i przechadzając się po pokoju, rzekłem:
— Cha! niechże i tak będzie, z resztą nie może być inaczéj, bo się czuję pijanym. Więc jestem w szkołach Wojewódzkich, nie prawdaż? Zawcześnie na świat przybyłem i wszystko w mém życiu przedwcześnie poczynałem i kończyłem. Bah! otóż w szesnastym roku życia, kończąc szkoły, pokochałem się na zabój w najpiękniejszéj pannie, jaka