Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Znowu mi kurcz gardło ścisnął, aż gorycz w usta wstąpiła.
— I cóż Serafinie?... stary Swidwa?....
— Może nie uwierzysz skrzydlaty doktorze?... stary Swidwa, umarł z tęsknoty do mnie, a przed śmiercią kazał mi powiedzieć, że się zobaczemy kiedyś, może na księżycu. O, Dobrodzieju, musi tu być gdzieś i stary Swidwa, w pełni księżyca. Nie wiem czy to było we śnie, czy na jawie, czy téż w stanie snojawy, widywałem nieraz starego Swidwę z Ignasiem i z Edwigerem, tego mi nie wygadasz z myśli.
— A cóż do dyabła, z samemi tylko lunatykami się łączyłeś! krzyknie Gerwid oczywiście wzruszony i nadrabiając minę.
— Swój swego szuka, ojcze Gerwidzie. Cóż jest sympatya? to pociąg tajemny, z przyczyn nam niewiadomy, lecz te przyczyny istnieć muszą; Bóg je zna dobrze i Jego aniołowie także. Ale dobry mój gospodarzu, przyznać ci cię muszę, iż się czuję cokolwiek wycieńczonym.....
— Ach! możebyś się czém pokrzepił? dobrze, i owszem; zaraz ci służę.
Mówiąc to doktor, wydobył z paczki smaragdowéj małą trociczkę, zapalił ją i postawił przedemną.