Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wpatrywałem jak młodzian Ateński w Platona. Swidwa zaś, stary, nieuczony ale rzeźwy, przebiegły, do wszystkich psich figlów zawsze gotowy olbrzym, był moją wyrocznią, z którą dzień w dzień po parę godzin na polowaniu spędzie albo przynajmniéj przegadać koniecznie musiałem. Z szlachetnym Jegomością o historyi kraju i o wojnach, i to najczęściéj po łacinie, z starym towarzyszem o polowaniu, stawianiu sideł, o psach, koniach i jastrzębiach po polsku, ale taką polszczyzną Mospanie, jakiéj już od dawna nie słyszę, jakiéj się tajemnica może już na zawsze zatraciła......
Nie mogłem mówić daléj, cóś mi grdykę jak kleszczami ścisnęło. Gerwid mnie owiał swojerni skrzydłami i drżące ręce mi uściskał.
— Rok cały tam u nich przesiedziałem, kochany, pielęgnowany, bawiony. Boże drogi! tak dobrze nigdy i nigdzie mi nie było; jeden starzec wyrywał mnie drugiemu, strzegli mnie jak dwie kokosze kaczuchny przez się wysiedziałéj, a radéj się puszczać na wzburzoną sadzawkę. Ale ojciec przyjechał i widząc mnie silnym i zdrowym jak nigdy, zagnał mnie do szkoły Wojewódzkiéj, na grammatykę grecką, aby sobie odświeżyć nauki od alfy do omegi. Wielki był lament po moim odjezdzie w domu Pana Posta, a stary Swidwa......