Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przenieść za życia? zarzuci mi Gerwid ruszając ramionami.
— Bah! musi to być jednakże prawda, mój dobry nauczyciel Edwiger, nie chciałby mnie zawodzić; a potém słuchaj daléj, a przekonasz się, że najlepsi moi przyjaciele, niestety poumierali i obiecywali, że się kiedyś z niemi połączę, zapewne na księżycu. Po stracie mego dobrego nauczyciela, dostałem zapalenia mózgu i o mało co nie umarłem. W majaczeniach moich, ciągle utrzymywałem, że widzę braciszka Ignasia u starego Edwigera na księżycu. Gdym wrócił cokolwiek do zdrowia, zacny przyjaciel i dawny kolega palestrowy mego ojca, Pan Andrzej Poset, szlachcic kontuszowy, do korda i do hajdy jak to mówią, uwiózł mnie z sobą na wieś i kształcić kazał swemu dawnemu towarzyszowi, staremu Panu Swidwie, w jeździe konnéj i w używaniu broni siecznéj i palnéj. Zmusił mnie do zupełnej zmiany trybu życia, książki poszły cokolwiek na bok, górą jazda, polowanie, kuligi, tańce, a nawet w potrzebie i toasty. Spodobał mi się nakoniec ten sposób życia, w skutek którego siła, odwaga i nigdy niedoświadczona wesołość, wstąpiły w ciało moje, dawniéj tak wietkie i słabe. Dzielny, bogobojny, a przytém wesoły, dzieci nadzwyczaj lubiący, a na łacinie mocno kształcony, Pan Andrzej był mojém bożyszczem, w którego się