Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zapalczywi, przypuścić do przywileju ludzkości, a zatém i nieśmiertelności domowe nasze źwierzęta. One przynajmniéj urodziły się i wzrosły na naszéj ziemi, pośród nas, ale te potwory jakieś, które powiadają, że przybyły tu z jakiejś planety, pełniącéj dla nas obowiązki księżyca; a zresztą zważcież wszystkie cechy wyróżniające ich od nas: my chodziemy na czterech nogach, bo Pan Bóg stwarzając nas, nie chciał, abyśmy byli narażeni co chwila na upadniecie, nie troszcząc się zaś o los tak nędznych istot jak te, upośledził ich gorzéj aniżeli wszystkie źwierzęta, opierając ich ciało na dwóch tylko podstawach. Oni są nawet gorzéj daleko uposażone od przyrody aniżeli ptaki, te bowiem mają przynajmniéj w zamian dwóch tylko nóg skrzydła, któremi się ratują w razie jeżeli kto na nich napada. Gdy tym czasem te nieszczęśliwe stworzenia, są zupełnie pozbawione środków ucieczki w razie gwałtownéj potrzeby. A cała ich postać do czego podobna? ta twarz wzniesiona do góry, zdająca się ciągłą zanosić do nieba skargę za to, że ją utworzyło. My mamy głowę spuszczoną na dół, bo nam nic nie brakuje na ziemi do naszego szczęścia. Nie potrzebujemy ją wznosić do góry, bo się nam już nic z tamtąd nie należy.
Codziennie słyszałem podobne rozmowy, prowadzone u kratek méj klatki. Jedno im tylko było