Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdybym mógł poczuć w téj chwili pod żarłocznym mym zębem kawał jakiegokolwiek mięsa, choćby najtwardszego.
Obiecał zadosyć uczynić mym źwierzęcym, jak mówił, zachceniom, ale już nie dziś tylko jutro; lękał się bowiem, abym nie dostał niestrawności.
Gawędziliśmy jeszcze potém długo o tém i o owém, gdy dano nam znać, że posłania już nasze gotowe i czas jest kłaść się spać.
Po wygodnych schodach dostaliśmy się na wyższe piętro, przeznaczone na sypialnie. Ciż sami chłopcy, którzy nam usługiwali przy obiedzie, zaprowadzili mnie do pysznego pokoju, usłanego najwonniejszemi i najżywszych barw kwiatami, aż do wysokości trzech stóp. Dla pana Szatana znajdował się obok również wykwintnie urządzony pokój. Dowiedziałem się, że tu nie znają innych łóżek. Położyłem się więc na tém pachnącém posłaniu, a usłużne chłopczyki natychmiast poczęli mnie leciuchno łechtać pod podeszwy, po bokach, rękach, nogach, tak, że w kilka chwil słodko nadzwyczaj usnąłem.
Nazajutrz, wraz z pierwszemi promieniami wschodzącego słońca, wszedł Szatan do mego pokoju.
— Wstawaj, rzekł, chcę ci dotrzymać słowa; zjesz dziś śniadanie po swojemu.