Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mieniu) księżycowi. Rzeczywiście po dwudniowéj jeszcze wędrówce poczułem na sobie silne nadzwyczaj działanie przyciągającéj siły księżyca i zresztą, nie zdając wam sprawy z wrażeń jakich doznałem spadając, bo takowe i dla mnie pozostają cokolwiek ciemnemi, powiem tylko, żem się na raz ujrzał pod drzewem, z tuż obok mnie leżącemi trzema gałęziami, które oberwałem spadając i z dojrzałém jabłkiem rozmazanem na méj twarzy, której usta chciwie chwytały wydzielający się z owocu smaczny jego sok.
Gdym przyszedł do siebie i spojrzał w około, pyszna równina rozwinęła się przed mém okiem. Cztery srebrne przerzynały ją rzeki, które łącząc się przy swém ujściu, tworzyły dziwnie piękne i symetryczne jezioro. Świecące kamyki, któremi droga była tu usypaną, nie były tak twarde jak nasz krzemień, lecz owszem zdawało mi się, iż miękną pod moją stopą i uchylają się pod jéj naciskiem. Daléj między rzekami, pięć alei ślicznemi usadzonych drzewami przecinało się z sobą, nad któremi unosiła się olbrzymia gwiazda; drzewa tak proste i tak wysokie, iż się zdawało, że ich szczyty giną w atmosferze sąsiednich planet.
Patrząc z dołu aż do góry na te pyszne drzewa, nie byłem w stanie powiedzieć na pewno czy one z ziemi wyrastają, to jest czy ziemia je dźwi-