Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ręce, chcesz nam grać rolę zucha. Pan gubernator pozna cię zaraz.
Poprowadzili mnie więc do samego vice-króla, który zadawszy mi kilka protokularnych zapytań, rozkazał w końcu dać mi pokój we własnym swoim pałacu.
Ja z méj strony dowiedziałem się, że jestem rzeczywiście we Francyi, ale w nowéj, w Ameryce. Pokazało się więc, żem spadł na Antypody.
W wieczór, gdym się już zabierał do snu, wszedł do mnie vice-król i odezwał się w ten sposób:
— Nie śmiałbym zakłucać pańskiego spoczynku, gdybym nie był przekonany, że któś co wynalazł sposób przebycia w tak krótkim czasie tak długiéj drogi, może również mieć sposób nie męczenia się nigdy. Wiesz téż pan, że nasi ludzie koniecznie utrzymują, żeś pan czarnoksiężnik. Rzeczywiście obrót, który pan przypisujesz ziemi, jest dość dowcipną zagadką, tém bardziéj, że przypuściwszy nawet, iżeś wczoraj wyjechał z Paryża, to jeszcze ziemia nie potrzebowałaby wcale obracać się, abyś się tu pan dostał. Słońce za pośrednictwem pańskich flaszeczek podniosło pana w górę, musiało cię więc spuścić na to miejsce, gdyż według Ptolomeusza i nowszych filozofów, słońce obraca się w tym ukośnym kierunku, jak i ty chcesz nadać ziemi. A zresztą cóż mamy za powód utrzy-