Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obrazić, że Pan Bóg zawrócił naumyślnie słońce, aby przyświecało méj śmiałéj wędrówce. Ale co jeszcze przyczyniło się do zwiększenia mego podziwu, to to, że wyobrażałem sobie, iż podnosząc się pionowo, powinienem był spuścić się na to samo miejsce, z którego porwany zostałem, a tymczasem ziemia pod memi stopami była mi zupełnie nieznaną. Widząc w oddali dym wychodzący z komina jakiéjś nędznéj chatki, udałem się w jego kierunku. Gdym się jeszcze znajdował oddalony od zabudowania tego na strzał pistoletowy, nagle otoczyło mnie mnóstwo ludzi zupełnie nagich. Wyraźne zadziwienie malowało się na ich twarzach, byłem bowiem zapewnie pierwszym człowiekiem, którego widzieli w tak dziwnym jak mój butelkowym stroju. Ku większemu jeszcze zbałamuceniu wszystkich domysłów, jakie się mogły zrodzić w ich głowach, stopy moje nie dotykały ziemi; bujałem leciuchno nad jéj powierzchnią, i gdyby nie zmniejszona już znacznie ilość baniek, pewnieby rosa w nich zawarta, pod wpływem słonecznych promieni, podniosła mnie do góry z równym jak pół doby temu pośpiechem. Chciałem do nich przystąpić, lecz oni przestraszeni zerwali się jak stado dzikich ptaków i znikli w pobliskim lesie. Ale zdołałem jednego z nich schwytać. Zapytałem go, a z trudnością mi to przyszło, bom cały był zazia-