Strona:PL Tripplin - Podróż po księżycu, odbyta przez Serafina Bolińskiego.pdf/174

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z przemożnéj woli losu, bo się stało pomimo wszystkich starań naszych i zabiegów, rzecze Gerwid kiwając głową żałośnie.
— Więc im przebaczasz doktorze?
— Kiedyś ty przebaczył, to i ja przebaczyć muszę; przed tobą jednym nie chciałbym się wstydzić, bo ty jesteś istotą nadludzkiéj dobroci.
— A zatem ruszam do księcia Wadwis, aby u niego wybłagać przebaczenie.
— Nie potrzeba, ja sam go uwiadomię i będzie tu za chwilę z wszystkiemi temi, których pokochałeś i znasz od dawna. Chodź ze mną do obserwatoryum. Spojrzyj teraz przez ten nowy teleskop na ziemię w pełni stojącą. Nastawię ci ziemię na ten punkt, który ci wskrzesi pamięć przeszłości i obudzi tęsknotę, bo tęsknić mój przyjacielu to jest wierzyć w przyszłość, kto tęskni ten ma nadzieje. Co widzisz teraz na ziemi?
— Widzę ogród, a w nim łoże, a na łożu?.... Boże wielki! na łożu ja sam, ale uśpiony, nie martwy, tylko uśpiony.
— A kogo tam widzisz obok siebie?
— Widzę starca z siwemi włosami, stojącego obok łoża mego, widzę niewiastę u stóp moich, widzę młodą osobę klęczącą przy tém łóżku. Ach Boże! jakież cierpienia na ich twarzy wyryte! czy